wtorek, 18 marca 2014

zapiski Bernadety / part III





16.03.2014 Walka z czasem.

Jedziemy niewyspani o 6tej na lotnisko. Odprawiamy się i z kartami pokładowymi czekamy na nasz samolocik do Haiphongu. Zaplanowana na odlot godzina 07.50 mija. Lot znika z tablic 
i nic się nie dzieje. W końcu ktoś się pojawia i lot jest odwołany!!! Z powodu niskich chmur????! Wrrrr! Zabieramy bagaże i idziemy na zmianę biletu. I co? Gdzie mamy lecieć o 11.25? Do Hanoi! Nieważne, że to 140 km od Haiphongu, do którego kupiliśmy bilet. Nie, Vietnam Airlines także NIE zapewni żadnego transportu by tam się dostać! A co z łodzią,  którą mamy popłynąć na wyspę Cat Ba i przez to na nią nie zdążymy? Trudno-będziemy musieli jedną noc zostać w Hanoi. Jednak,  
po wylądowaniu dogadujemy się z 4 turystów,   którym też odwołano lot a bardzo chcą zdążyć 
na ostatnią łódź na Cat Ba.Chwila zastanowienia. Bierzemy taxi z Hanoi do Haiphongu! Na 6 osób nie będzie bardzo drogo. Pędzimy jak da się najszybciej wśród pól ryżowych i zatłoczonych ulic. 
Tu jest zdecydowanie chłodniej i widać, że dużo padało. O 15.45 hamujemy koło łódki.Żeby to na jakiś port albo molo wyglądało to nie powiem. Wszędzie same jakieś stare i zardzewiałe złomy. 
I wredni naciągacze. Mamy ich unikać i kupić bilet w kasie. Takowej jednak nie widzimy, a czas goni. Jak nie kupimy biletu za 10 $, mamy się wynosić! Trudno, kupujemy. Ok.45min płyniemy szybką łodzią. Dopiero pod koniec  widzimy coś co nie przypomina jakiegoś pływającego złomu lub żurawia stoczniowego. Dobijamy do Cat Hai na wyspie Cat Ba. Już widać piękne porośnięte ,krasowe góry. Tak, to jednak zatoka Ha Long! Przesiadamy się na autobus by dojechać do centrum wyspy. 
Nie byłam zadowolona, że nie popłynęliśmy do głównego portu, ale teraz nie żałuję. Półgodzinna przejażdżka jest cudna! Góry ostro pofalowane, wszędzie zielono i małe domki. Samo centrum turystyczne. Znajdujemy hotelik. Po drodze zaczepia mnie typ i mówi po angielsku, że mam 
go pocałować. Już mam spytać czy w dupę, ale jestem za bardzo zmęczona, nie chce mi się. 
Zaczyna więc mnie wyzywać od niegrzecznych, bo mu nie odpowiadam i mam się wynosić z Cat Ba! 
No , nie jest to miłe. Zobaczymy jak będzie dalej.

 Bernadeta S.

Cat Ba / photo by Bernadeta S.






17.03.2014 Zatoka Ha Long 1

Mamy pokój z widokiem na Zatokę Ha Long! Za aż 7$! Czyli bardzo tanio, ale tutaj jest poza sezonem. Niestety pogoda ciągle nie najlepsza ale i też nie najgorsza.
Po rozsunięciu zasłon widzimy ostre wapienne wysepki wyłaniające się z wody i łódki. Mimo,że jest zaciągnięte i tak robi to wrażenie. Zjadamy śniadanko gapiąc się przez okno. Zatoka Lądującego Smoka przed nami. Wypoczęci wychodzimy by poznać teren wokół. Idziemy w nieturystyczną stronę miasta bo wydawało mi się, że widziałam z autobusu fajny targ. Na próżno. Targ mizerny i prawie pusty. Wracamy z przepłaconymi pomidorami kupionymi przy ulicy. Idziemy na targ bliżej centrum 
i się zaczyna targowanie o owoce. Do tego stopnia, że jedno babsko zaczyna wymachiwać małym tasakiem w powietrzu! Ewakuujemy się i kupujemy w końcu smocze owoce i mango. Dzíś robimy sobie luźny dzień. Odkrywamy fajny sklep ala malutki supermarket, rozglądamy się też w biurach turystycznych co oferują. Przecież być w Zatoce Ha Long i nie popłynąć łódką to jak być w Paryżu 
i nie widzieć wieży Eiffla! Niestety o rejsach po Zatoce krążą prawie same złe lub bardzo złe opinie. Szczególnie tych wykupionych w Hanoi. Kusi też trek po Parku Narodowym Cat Ba. Zawsze chciałam przedzierać się przez las deszczowy... Ech, tylko ta pogoda. Późnym popołudniem zaciągnęło się całkowicie- wysepki zniknęły. Dzień szybko zlatuje, popijamy kawę w knajpce 
u Alibaby- wiem głupia nazwa na Wietnam, ale jedzenie dobre i kawa pyszniutka, a ceny nie najgorsze. Jutro podejmiemy decyzję co robimy dalej.


Bernadeta S. 


Zatoka Ha Long Bay - Zatoka Lądującego Smoka we mgle / photo by Bernadeta S.


 



1 komentarz:

  1. Oj bym pohasał po tych ciekawych górach.
    Pozdrawiam z deszczowego Śląska :)

    OdpowiedzUsuń