16.03.2014 Walka z czasem.
Jedziemy niewyspani o 6tej na lotnisko. Odprawiamy się i z kartami pokładowymi czekamy na nasz samolocik do Haiphongu. Zaplanowana na odlot godzina 07.50 mija. Lot znika z tablic
Jedziemy niewyspani o 6tej na lotnisko. Odprawiamy się i z kartami pokładowymi czekamy na nasz samolocik do Haiphongu. Zaplanowana na odlot godzina 07.50 mija. Lot znika z tablic
i nic się nie dzieje. W końcu ktoś się pojawia i lot jest
odwołany!!! Z powodu niskich chmur????! Wrrrr! Zabieramy bagaże i idziemy na zmianę biletu. I co? Gdzie mamy lecieć o 11.25? Do
Hanoi! Nieważne, że to 140 km od Haiphongu, do którego kupiliśmy bilet. Nie, Vietnam
Airlines także NIE zapewni żadnego transportu by tam się dostać! A co z łodzią,
którą mamy popłynąć na wyspę Cat Ba i przez to na nią nie
zdążymy? Trudno-będziemy musieli jedną noc zostać w Hanoi. Jednak,
po wylądowaniu
dogadujemy się z 4 turystów, którym też odwołano lot a bardzo chcą zdążyć
na
ostatnią łódź na Cat Ba.Chwila zastanowienia. Bierzemy taxi z Hanoi do
Haiphongu! Na 6 osób nie będzie bardzo drogo. Pędzimy jak da się najszybciej
wśród pól ryżowych i zatłoczonych ulic.
Tu jest zdecydowanie chłodniej i
widać, że dużo padało. O 15.45 hamujemy koło łódki.Żeby to na jakiś port albo
molo wyglądało to nie powiem. Wszędzie same jakieś stare i zardzewiałe złomy.
I
wredni naciągacze. Mamy ich unikać i kupić bilet w kasie. Takowej jednak nie
widzimy, a czas goni. Jak nie kupimy biletu za 10 $, mamy się
wynosić! Trudno, kupujemy. Ok. 45min płyniemy szybką łodzią. Dopiero pod koniec
widzimy coś co nie przypomina jakiegoś pływającego złomu lub żurawia
stoczniowego. Dobijamy do Cat Hai na wyspie Cat Ba. Już widać piękne
porośnięte ,krasowe góry. Tak, to jednak zatoka Ha Long! Przesiadamy się na autobus
by dojechać do centrum wyspy.
Nie byłam zadowolona, że nie popłynęliśmy do
głównego portu, ale teraz nie żałuję. Półgodzinna przejażdżka jest cudna! Góry
ostro pofalowane, wszędzie zielono i małe domki. Samo centrum
turystyczne. Znajdujemy hotelik. Po drodze zaczepia mnie typ i mówi po
angielsku, że mam
go pocałować. Już mam spytać czy w dupę, ale jestem za bardzo
zmęczona, nie chce mi się.
Zaczyna więc mnie wyzywać od niegrzecznych, bo mu nie
odpowiadam i mam się wynosić z Cat Ba!
No , nie jest to miłe. Zobaczymy jak będzie
dalej.
Bernadeta S.
Cat Ba / photo by Bernadeta S. |
17.03.2014 Zatoka Ha Long 1
Mamy pokój z widokiem na Zatokę Ha Long! Za aż 7$! Czyli bardzo tanio, ale tutaj jest poza sezonem. Niestety pogoda ciągle nie najlepsza ale i też nie najgorsza.
Po rozsunięciu zasłon widzimy ostre wapienne wysepki wyłaniające się z wody i łódki. Mimo,że jest zaciągnięte i tak robi to wrażenie. Zjadamy śniadanko gapiąc się przez okno. Zatoka Lądującego Smoka przed nami. Wypoczęci wychodzimy by poznać teren wokół. Idziemy w nieturystyczną stronę miasta bo wydawało mi się, że widziałam z autobusu fajny targ. Na próżno. Targ mizerny i prawie pusty. Wracamy z przepłaconymi pomidorami kupionymi przy ulicy. Idziemy na targ bliżej centrum
i się zaczyna targowanie o owoce. Do tego stopnia, że jedno babsko
zaczyna wymachiwać małym tasakiem w powietrzu! Ewakuujemy się i kupujemy w końcu
smocze owoce i mango. Dzíś robimy sobie luźny dzień. Odkrywamy fajny sklep ala
malutki supermarket, rozglądamy się też w biurach turystycznych co
oferują. Przecież być w Zatoce Ha Long i nie popłynąć łódką to jak być w Paryżu
i
nie widzieć wieży Eiffla! Niestety o rejsach po Zatoce krążą prawie same złe lub
bardzo złe opinie. Szczególnie tych wykupionych w Hanoi. Kusi też trek po Parku
Narodowym Cat Ba. Zawsze chciałam przedzierać się przez las
deszczowy... Ech, tylko ta pogoda. Późnym popołudniem zaciągnęło się
całkowicie- wysepki zniknęły. Dzień szybko zlatuje, popijamy kawę w knajpce
u
Alibaby- wiem głupia nazwa na Wietnam, ale jedzenie dobre i kawa pyszniutka, a
ceny nie najgorsze. Jutro podejmiemy decyzję co robimy dalej.
Bernadeta S.
Zatoka Ha Long Bay - Zatoka Lądującego Smoka we mgle / photo by Bernadeta S. |
Oj bym pohasał po tych ciekawych górach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z deszczowego Śląska :)