Dzień VII / ostatni
Zobaczyliśmy wszystko, co planowaliśmy, jak również to, co "wyszło"zupełnie przypadkiem. Spróbowaliśmy włoskiej pizzy, panini, tiramisu i tych słynnych włoskich lodów. Daliśmy uwieść się kelnerowi, który zwabił nas znajomością kilku słów w języku polskim. Wino tańsze od piwa i dostępne na każdym kroku, co bardzo przypadło mi do gustu ;)
No i oczywiście pieczone kasztany na Piazza di Venezia!
Jednym słowem jestem zachwycona i mam nadzieję, że może kiedyś uda mi się wrócić i poczuć ten klimat raz jeszcze.
Forum Romanum |
Fontanna di Trevi |
Jeśli ktoś dotrwał do końca, dziękuję za cierpliwość i odwiedziny!
Anka M.
Ja dotrwałam ;-) i miło było znów przypomnieć sobie moje ukochane miasto!!!
OdpowiedzUsuńPiękne wspomnienia utrwalone na cudnych zdjęciach :) :*
OdpowiedzUsuńJa też dotrwałam:)Trzymam kciuki żeby się udało:)
OdpowiedzUsuńŚwietny klimat na fotkach, na pewno było fajnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie.
ale pięknie ;), dotarłam przez blog Igi, a w wolnej chwili zacznę od początku ;)
OdpowiedzUsuń