środa, 12 marca 2014

Wietnam oczami Bernadety.



Chciałabym Wam wszyscy moi odwiedzający przedstawić  pewną osobę - Bernadetę.
Zwiedziła już kawał świata i głowę ma pełną wspomnień.
A co ważniejsze potrafi o tych miejscach pięknie opowiadać.
Aktualnie przebywa razem z M. w Wietnamie i od paru dni dostaję maile z relacją.
Dlatego też postanowiłam podzielić się z Wami Jej opowieściami, oczywiście za Jej zgodą:)
Bo to jak pisze Bernadeta powinniście zobaczyć!:)
Kolejne posty to Jej relacja z Wietnamu.

Zostawiam Was sam na sam z opowieściami B.


Plaża w Hoi An /fot. Bernadeta S.


"Podroz mieliśmy co tu dużo mówić długą. Z Gdanska do Kopenhagi tylko 50 minutowy lot i poszło sprawnie. Za to 12godzinny z Kopenhagi do Singapuru,nie dość że dłużył się straszliwie, to momentami był bardzo emocjonujący, potrzepało nami mocno nad górami Hindukuszu. Jednak udało się wylądować przed siódmą czasu lokalnego w Singapurze. Do następnego lotu mielismy ponad 7 godzin i zapisaliśmy sie na darmową 1.5godzinna wycieczkę autokarową po mieście, którą sponsorują Singapore Airlines. Tak wiec spedzilismy 
2 godziny  na mieście z 15minutowym wyjściem by zobaczyć najsłynniejszy symbol tego miasta czyli słynnego bialego lwa tryskającego wodą z paszczy. W ogóle sam Singapur taki dziwny trochę-bardzo inny.Czysciutki,uporzadkowany,każdy ma prace,kształci się i ma mieszkanie.Nowoczesny a jakby stary i jaka mieszanka kultur!Mieszkania te, to skromne od państwa lub bogaci maja apartamenty z ogrodami wiszącymi na zewnątrz!Najlepsze jest to,ze jest tam duży port,a w oddali co widać?Indonezję!45km od lini brzegowej.Kiedyś marzyło mi się, żeby tam pojechać...Samo lotnisko robi wrażenie!3 terminale i ile 
do odkrycia.Np ogród orchideowy lub ogród całkiem już oswojonych motyli:)W końcu przed ostatnim lotem udało nam się chwilkę zdrzemnąć ,a potem już tylko międzylądowanie w Kambodży,gdzie tranzytem 
dla pasażerów była wydeptana ścieżka na trawie,
no i Danang w końcu.Jak wylecieliśmy z Singapuru i byliśmy już nad morzem,pilot powiedział,ze przelatujemy właśnie trasa,na której, zaginał w sobotę malezyjski samolot i żeby uczcić to smutne zdarzenie chwila ciszy...
Z wiza poszło łatwo,załatwione wcześniej promesy okazały się w porządku.Kierowca na nas czekał,pokoik ok 

i teraz kładziemy się na zasłużony odpoczynek."

Bernadeta S.





cdn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz