wtorek, 17 grudnia 2013

Trollstigen



 Kolejnym punktem do odhaczenia na naszej liście było Trollstigen- 
- 11 serpentyn, które pną się na wysokość ponad 800 m.n.p.m.

Pamiętam bardzo dobrze, że kiedy pierwszy raz przyjechałam do Norwegii, mój przyszły mąż zabrał mnie w to miejsce. 
Ogrom tych gór budził przerażenie, a nogi uginały się i drżały... 

Jestem pełna podziwu dla mojej Mamy i kuzynek Joli i Mai, 
które nie zważając na wysokość potrafiły w pełni cieszyć się widokami. 
   
Chciałabym też wspomnieć o Tacie, który postanowił,
że na Trollstigen owszem wjedzie - ale rowerem!
Moje gratulacje !























 * * *


10 komentarzy:

  1. Pogratulować Tacie kondycji! my zdjęcia z Trollstigen mamy na ścianie:) Mąż był tam za kawalerskiego stanu jeszcze i jak zobaczyłam jego zdjęcia stamtąd to musiałam wywołać i oprawić:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ładne zdjęcia ! zabrałaś Nas w niezwykłe miejsce :) ..i sportowiec naprawdę super -gratuluję Panu rowerzyście :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdjęcie ze strzałką najlepsze! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Marzy mi się to miejsce.Chociaż przyznam że lęk wysokości jakiś tam mam,ale co tam:)
    Co do taty to podziwiam:)
    Pozdrawiam cała rodzinkę

    OdpowiedzUsuń
  5. cudne widoki :) a te serpentyny wygladaja bajecznie! fajna wyprawa.mam nadzieje,ze kiedys i ja tam sie pojawie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. gratulacje dla taty!:)
    ja jakoś nie miałam dreszczyku wjeżdżając tam, ale przy wjeździe na Dalsnibbę już tak;)
    widoki wspaniałe
    i owce są:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Niesamowite widoki!
    I brawa dla Taty! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne góry, ale serpentyny podczas jazdy tez wywołują chyba dodatkowa porcje adrenaliny?
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Twój Tata jest moim bohaterem. Rozumiem, że widoki dodawały adrenaliny, no ale i tak chylę czoła. Serpentyny robią wrażenie, widoki też!

    OdpowiedzUsuń